lis 09 2002

my się rozumiemy?


Komentarze: 19

czy mogę wierzyć w to, że odnajdę źródło mego życia? czy zakonczę kiedyś pogoń za swym szczęściem? schwytać je, tak jak łapie się szczury. trzymać za ogon, za sam koniuszek, wycisnąć z siebie całą moc. i nie dać już uciec. czy naucze się tej sztuki przeklętej?

kiedy uwierzę w to, co widze, gdy przymykam powieki?  tak wszeschstronna i dobra. ona jest. mylę się...

czy znowu zapragnę umrzec w błekicie wód, które pasjonują mnie. nie mnie taką, jaka tu stoi. mnie taką, jaka teraz tańczy w kółeczku, klaszcze w ręce, wywija nóżkami. jak każda, na drugie mam ewa. i skrywam swe oblicze.

odnajdę ciebie, będziesz potrafil mnie dusić, wyżynać, zabijać tak jak ja teraz robię to z milionem fal? schłostasz mnie swym lodowatym spojrzeniem kazdego wieczoru, lecz budzić mnie bedziesz pytaniem i ja nie myśląc odpowiem. bo miłośc ma jest nieograniczona jak niebo
i znowu stane sie aniołem, ale już tylko twoim. i tylko ty wywróżysz mi przyszłość, do której wejde tylko prawą nogą

wielorybnica : :
14 listopada 2002, 19:08
"co będzie to będzie"... dzisiaj nie myśle o przyszłości takimi kryteriami. wymagają ode mnie, abym twardo stąpała po ziemi
13 listopada 2002, 22:46
los bywa nieprzewidywalny....:) najczęsciej właśnie wtedy gdy najmniej tego od niego oczekujemy....
12 listopada 2002, 17:43
tak, wiem... ale po ostatniej MIŁOŚCI muszę sobie dać odpocząć. los ku temu sprzyja
11 listopada 2002, 19:04
Rybuś. Jak się jest NAPRAWDĘ kochanym to wdzięczność za tę PRAWDĘ jest tak ogromna. MIŁOŚĆ.
11 listopada 2002, 11:49
a mi wychodzi i naprawde uwielbiam to uczucie, kiedy ktoś zrobiłby dla mnie wszystko, a ja nie muszę robić nic. taka moja zła natura, wiem o tym... jeśli zaczynam się angażować zazwyczaj szybko uciekam, ze strachu. tchórzem być...
anarchysta
11 listopada 2002, 10:27
Przeczytałem..... cush..... nie wypowiem sie sheżej na ten temat... tylko tyle że miłości albo nie ma.. albo jest z dwóch stron.... próbowałem zrobić kiedyś inaczej (zamierzchłe czasy prób i eksperymentów - wtedy myślałem jeshcze realnie o miłści), nie dało się, nietety..... PozdroofkA..
(yeah,. your lies, your world, is biuld around...)
anarchy
11 listopada 2002, 10:21
Dlatego mnie tak zjechała u siebie..... jak przeczytam notkę to skomentuję.........PozdroofkA.......
10 listopada 2002, 20:45
dla niepoinformowanych: kaja ma tutaj bloga o nazwie sol-hanna, nie polecam ;)
kayak eksibicjonista
10 listopada 2002, 20:25
moja dupa jest widoczna, nie złota,ale widoczna ,taaaa
10 listopada 2002, 19:10
tak, przyzwyczaiłam się już do tego i mi z tym dobrze. kochałam raz... bolało
10 listopada 2002, 15:31
...nie bedziesz kochac?...wolisz byc tylko kochana...wspolczuje...temu ktory cie pokocha...
10 listopada 2002, 15:08
wiesz, zacytuję ci cos: "mogę ci obiecać, że nie raz będzie nam bardzo ciężko, ze nadejdzie dzien, w ktorym oboje bedziemy mieli tego dość... ale jeśli za mnie nie wyjdziesz, bede tego żałował do konca życia, bo w głębi serca czuję, że jesteśmy dla siebie stworzeni...". ja to podtrzymuję
10 listopada 2002, 13:58
jeśli to miłość to niemożliwe jest w tym przypadku nic o nazwie rozczarowanie!
10 listopada 2002, 10:22
hm... ale ja chyba nie chce kochać, boję się tego, nie chce powtórki z lekcji o rozczarowaniach. mi wystarczy, że będę kochana
10 listopada 2002, 00:29
WSZYSTKO TYLKO NIE TO OSTATNIE SŁOWO POWYŻEJ. PO W CIERPIENIU TYLE JEST MIŁOŚCI. JEŚLI NIE TO NIENAWIŚCI. ZAWSZE TEGO NAJWIĘKSZEGO UCZUCIA!

Dodaj komentarz