jak mówiłam, módlcie się o mnie do swoich...
Komentarze: 6
dla zainteresowanych tego nie piszę, piszę to tak, jak bym mówiła ksiedzu na spowiedzi
wiele się działo, siedziałam w pogorzelicy od 9-go chyba, wróciłam wczoraj wieczorkiem. pogoda zajebista, nawet te 3 dni deszczu były mile widziane, fale, bikini, przystojniacy dookola, rodzinna atmosfera przy stole, po za stołem chodziałam gdzie chciałam, robiłam co chciałam, mówiłam co chciałam. przyjaciele przyjechali aż se śląska, zeby się spotkać. byłam też z kuzynkami rówieśniczkami, idealne warunki, idealne wczasy... do czasu. kurwa mać! 3 dni przed odjazdem wpadka ze szlugami, oficjalnie jest tak, ze ja tylko popalam, ze w życiu miałam moze z 10 papierosów. nikt mi w to nie wierzy, ale to co mowiłam jest realne, więc nikt też nie wierzy mojej mamie. jest taki przełom. ona przeczytała w pamietniku mojej koleżankiktóry przechowywałam, ze "...weronika była naćpana do nieprzytomności..." przeczytala dużo więcej, ale to zanie krąży po głowach rodzinki, po glowie mojej mamy i mojej przy okazi. ona na szczęście nie wie o tym, ze ja wiem o tym,ze ona przeczytała ten pamietnik. czekam na tą chwile, może na te kilka godzin, a nawet dni czy tygodni, w czasie których poruszy ten temat. juz wiem co jej powiem, moze uwierzy? moze... teraz siedze w domu odrana do wieczora. mam sie jej pytać czy moge kożystać z telefonu za każdym razem. jest tak źle, że jak powiedziałam, ze wychodze na dlugi spacer z psem (a w przeszłości robiłam to często), to ona sie zapytała oskarzycielskim i krzykliwym tonem: "lepiej powiedz z kim sie spotykasz i gdzie!" koszmar, przełom w moim życiu, przełom w psychice, przełom sytuaci, bo ta sytuacja jest wyjątkowo skomplikowana i pogmatwana. wybrnąć z niej! powiadomie was dzieci drogie o tym jak to sie zakonczy
w dodatku, co inteligętniejszy chomiczek, zrozumiał chyba, ze jest też kryzys miłosny ;) zabawne? bo gówniara jestem? zabawne...
Dodaj komentarz