zakończenie pewnego działu
Komentarze: 3
jak już pewnie wiecie, gumisie kochane, byly szczeniaki, 6 szczeniaków, maych tajemniczych dafciaków (pochodne od dafne-imie matki, dla niewtajemniczonych) tak więc byly... i nie ma niby takie male bobki, w pięte mnie gryzly, buta siostry zjadly, musialam im jesc dawac i kase wydawac, a nawet zyskalam nowe miano: shitmaster (b.obraźliwe) i jeszcze jedno! do tej pory przez te berbecie siedzialam w domu zamiast wylegiwac sie na goracym pisku w zlotym sloncy czy jak to sie tam mowi... nie! ja, dzielny smród, latalam z lopata za tymi smarkaczami podczas gdy moja rodzinka jeździla gdzie popadlo, byle by jak najdalej szczeniaków! przyznaje sie!!! bly i uroki tych samotnie spedzonych dni, poznalam wilu fajnych ludzi, milo spedzalam czas, byly imprezki, bylo siedzenie przed tv i gapienie sie na ten denny niebieski ekran bez zadnych dogadywan mamy, a nawet bylo sporo kasy na moje samotne życie! luzik... ale mniejsza o tym co ja robilam, bo wiekszosc z tych rzeczy byla nielegalnie ;) w każdym razie, chcialam tu napisac, ze te pieski cos dla mnie znaczyly, ze przykro mi kiedy patrze na pustą bude, na miseczki z ktorych kiedys jadly merdajac ogonkami, a najgorsze jest to, ze przykro jest także dafne. myśle ze to tyle. p.s. jezeli to kogos w ogole interesuje, to mowie, ze dzisiaj wyjezdzam i jak cos to komoreczka drogie panstwo, biedna, bordowa, globalistyczna komoreczka!
Dodaj komentarz