Archiwum 17 listopada 2002


lis 17 2002 baletnica
Komentarze: 17

cieszyłam się na samą myśl. okłamałam trzy osoby, bo moje egoistyczne ego stwierdziło, ze tylko w ten sposób wyjdę na tym najlepiej. skłamałam, niepotrzebnie. ale i tak się cieszyłam. szalony taniec namiętności...
stanęłam w drzwiach i... w tej samej chwili zapragnełam odwrócić się na pięcie i uciekać! do domu, do mojej muzyki, do dźwięku tamtamów, gitary, do aroamtu parzonej cherbaty i suszonych kwiatów. ale stałam w tych drzwiach i on stał na przeciw. nie uciekłam, nie chciałam znowu robić przykrości. nie chciałam znowu zamykać swojej okiennicy na klucz marzeń, który trzymam od dawna w kieszeni.
-błagam, wejdź do środka. - powiedział delikatnie przytrzymując moją dłoń - trzesiesz się. z zimna? ... ty sie mnie boisz?
mialam sie znowu tłumaczyć? po co?
-bo ci zależy!
tak...
-nie oszukuj mnie.
nie bedę.
-powiedz mi...
-cierpię, bo ranie wszystkich do okoła. a oni zapominają. cierpię, bo... nie kocham, a jestem kochana. opiekujesz się mną, masujesz mi plecy, całujesz mnie, dotykasz, pragniesz, cenisz, mówisz, jaka jestem idealna. ale mnie nie ma. jestem tym, czym chcesz żebym była. a prawda jest taka...
-cicho. nie chcesz o tym mówić. to nie mów. choć.
dobrze

wielorybnica : :