Archiwum 27 października 2002


paź 27 2002 chcę
Komentarze: 22

mieć mieszkanie w krakowie; duże; w szeregu ulic, które otaczają rynek, nie dalej niż kilometr od niego; w starej, kolorowej kamienicy; z ogromnymi okiennicami; z pokojami ogromnymi; z klitką dla służby jak za dobrych, starych lat; z drewnianymi drzwiami, które skrzypią przy ich otwieraniu, gdy naciskasz na stuletnią, mosiężną klamkę z wyrzeźbioną głową smoka ziejącego ogniem; z balkonem, na którym jest milion kwiatów, na którym stoisz w chłodny jesienny poranek w szlafroku i starych papuciach, lodowaty wiatr obija się o ciebie, ale to nic, bo jakim to szczęściem jest patrzeć na to miasto dla bożków, jeszcze przed poranną kawą, bez żadnych obowiązków, bo akurat jest niedziela; byłabym tak szczęśliwa, że mogłabym już spokojnie umierać, nie martwić sie o następny dzień, wiedząc, że mam już wszystko, czego pragnę, wiedząc, że moja smierć nie przyniesie wielu łez, bo oni doskonale zdają sobie sprawę, z tego, ze umarłam w szczęsciu


zaopiekujcie się dafne, nie pozwulcie jej tęsknić
nie płaczcie, nie rozmyślajcie, wytłumaczyłam już kiedyś wszystko
kiedy dorozną ci, do których terz moje słowa nie trafiają, bo ich rozumki zapełnione są losami dzielnego tabalugi, dajcie im mój testamęt; powiedzcie kim byłam naprawde
nie chce grobu, chce gnić, cierpieć, chce być wyżerana przez tysiące promieniujących robali, chcę by moje ciało cierpiało, tak bardzo, jak cierpiały przeze mnie dusze obcych, tak bardzo, jak ja nigdy nie cierpiałam

wielorybnica : :