Archiwum 02 listopada 2002


lis 02 2002 pomarańcze... na kartki
Komentarze: 17

ci, którzy wierzą w boga, niech się modlą w jej intencji, dla mnie

ona teraz leży. znowu się uśmiecha, widzę, że jest mi wdzięczna. wiem, że wcale nie ma ochoty na już chyba setną herbatkę, ale i tak jej robię, bo nic innego nie mogę.  patrzy, chce mi sprawić przyjemność, bierze lyk... ale juz nie ma sily na oszustwa, więc mowi, że jest zmęczona. wychodzę. teraz mi brak sil. znowu placzę. mam ochote stąd uciec, biec aż do nieprzytomności i... obódzić się jak co dzień, iść do niej i powiedzieć, żeby już wstawala. ona, moje bijące serce, leży na lożu śmierci.
to prawda, w takich chwilach czlowiek przypomina sobie o bogu, ale ja nie pozwolę sobie na taką żenadę. muszę się z nią pożegnać, ale co się mówi w takich chwilach? mam jej podziękować? przeprosic ją? nic nie mówić? nie chce, zeby widziala jak placze. powinnam ją wspierać, a jest odwrotnie. ale gdy jej już zabraknie... zatracam się

"choć droga jest bez końca, pozornie bez znaczenia, nie mam powodów by drogi swej nie zmieniać"


 

wielorybnica : :