Komentarze: 9
wpadłam na boski pomysł (zainspirował mnie anarchysta). napisze o tym, jak to poznałam (poznałyśmy) WŁOCHATYCH. wiekszość z moich czytelników (którym moge policzyć na palcach-tak was dużo) orientuje sie kim są włochaci, ale zapewne znajdą sie i tacy, którzy nie wiedzą. włochaci to polski zespół punk rockowy, ich teksty to dość prosto skonstruowany bynt przeciw... praktycznie wszystkiemu. cieszą się dużą popularnością wśród punków, ewentualnie grandży czy metali. dlaczego włochaci? bo na ich głowach znajduje sie coś co można porownać do naladowanej dodatnio szopy einsteina x3 + bujne blond loki! krotko mówiąc, rzucają sie w oczy.
pogorzelica, koniec lipca
weronika, kaja i żaneta idą sobie ulicą, głośno chichrają, weronika ma lizaka, żaneta ma chomika, kaja ma melony (ale mi sie oberwie za ten tekst). aż tu nagle patrzą i widzą: przy barze siedzi jakiś koleś, którego poznały dzień wcześniej w jakimś tam sklepie, a razem z nim dwóch czy trzech śmiesznych facecików (to byli włochaci, my o tym nie wiedzialyśmy) z starą, obdrapaną gitarą klasyczną. od razu zaswieciła żarowka! oni nam nastroją naszą gitarencje (bo my byłyśmy na etapie nie umienia stroić gitar :) szybka gadka i umówiliśmy sie na strojonko, za 20min na plaży (nasza gitara była w namiocie trzeba było po nią frunąć). po 20-tu minutach jesteśmy na miejscu a ich nie ma, hm... olali nas (potem sie tłumaczyli, ale to jest nieistotne). poznałyśmy kogoś innego kto nam nastroił gitarke i w tym dniu działo sie jeszcze bardzo bardzo wiele.
dzień nastepny
idziemy z naszym "nowym towarzychem" ulicą i widzimy włochatych (nadal nie wiemy, ze oni to ONI) zagadałyśmy, opieprzylyśmy ich za to że nie przyszli bla bla bla i nas nie ma. wtedy tez dowiedziałyśmy sie ze oni to ONI (poinformowali nas o tym nasi koledzy, ktorzy byli wielkimi fanami włochatych i szczeny im opadły jak zobaczyli ze my z NIMI gadamy-czyli ICH znamy) nastepnego wieczorka mieli do nas wpaść (włochaci) na ognicho, ale nie byli już w stanie (och ten alkohol) jeszcze nam sie zdażylo ich kilka razy spotkać. kaja dostała nawet od jednego z nich kradzionego pomidorka. ech... śmieszni są. ale na pozór. jak sie okazało, włochaci to banda zadufanych w sobie *****, ale... to nie zmienia faktu, ze teraz mozecie mi (nam) zazdrościć, bo MY znamy WŁOCHATYCH!!! ha ha ha, mam sie czym chwalić. to tyle z wypowiedzi sfrustrowanej nastolatki