gumisie drogie
dawno nie pisałam, z powodów bezpowodowych, czyli jak zawsze, powodem było moje lenistwo. uzależniłam się od nic nie robienia, szczególnie teraz w wakacje. dni lecą bardzo szybko, ale sprawy toczą się wolno. pewne sprawy... jeśli chodzi o moją "narkomanie" i palenie, to sprawa bezwzględnie się uspokoila. przeprowadziłam jedną czy dwie poważne rozmowy z mamą i chyba mi wierzy. wiadomo, że na odbudowanie zaufania trzeba sobie zasłóżyć, ale jest dobrze. moge wychodzić do znajomych, do miasta... w prawdzie po tych poważnych rozmowach mialam zabronione kontaktów z szymonem (mężusiem, pajączkiem), ale stała sie rzecz niesłychana! kajaczek ma urodziny 27-go, organizuje je 30 lub 31 w 2/3, oczywiscie jestem zaproszona. tyle tylko, ze moja mama twierdziła, że to własnie na moich urodzinach się naćpałam, a moje urodziny też byly w clubie 2/3, wiec wniosek nasuwał sie sam: jeśli tam pójde znowu będę ćpała. jednak moja mama powiedziała, ze zobaczymy czy pójde na te urodziny, a ja już wiem, ze pójde o ile do tego czasu nie wroce do domu pijana, upalona... lub jeżeli nie sprowokuje jakiejś kłótni (z tym będzie ciężko). ale bedę się starać z całego serca aby wszystko poszło jak po maśle, bo na te urodziny może (dzisiaj wiem, ze napewno a nie może) przyjedzie też szymon, powiedziałam o tym mamie, i ona nic, czyli się zgadza na to, abym się z nim widywała! ah te kobiety! ah te matki! zakręcona wioletka he he :)
teraz moze krótko o tym co robilam w ostatnich dniach
od 22 do 24 byłam w gorzowie u babci. byłam z rodzinką+ama i nawet nieźle się bawiłam, gdyby nie to, że chwilami bywało nudno. doznałam tam niezywkłego odczucia, nie bedę opisywała całej sceny, ale w skrocie powiem tak, ze spotkałam kolesie nie wiele ode mnie starszego w dredach o długości około 30cm postawionych we wszystkich możliwych kierunkach (wszyscy znajomi wiedzą, ze szaleje za facetami w dredach), wygladał zajebiście, zwrócil na mnie uwage, kilka zalotnych uśmieszków i na tym koniec. ale teraz przynajmniej wiem, ze jest sens w wyjazdach do babci.
jeszcze wcześniej, znowu odwiedził nas august, tym razem nie z pumbą, nie z susłem, lecz z wilkiem pedoflkiem. nie doczekałam ostatniego dnia z nimi, bo musialam wyjeżdzać, i dobrze się stało, bo podobno ostatnie chwile z nimi były okropne, nie chce mi się dawać sprostowania. mi czas zleciał bardzo przyjemnie i wesoło. teraz jestem pełna euforii, ze już za 5-6 dni zobacze sie z mężusiem. aha, powinnam jeszcze napisać jaki numer mi odwalił pajaczek dzisiejszej nocy, ale o tym albo kiedy indziej, albo nigdy. całuje serdecznie wszystkich (aż dwóch?) czytelników
jedzcie dużo malinek, bo teraz nie są takie drogie, ale za to bardzo smaczne i... zdrowe
malinkowe uściski - happy wielorybnica happy happy very happy